Historia

Tak sobie pomyślałam, że czas, miejsce akcji, mogą być trochę niejasne. Na tej stronie znajdziecie kilka ciekawostek na temat wydarzeń związanych z blogiem oraz historię tych plemion. Nie mogę wam ujawnić całej historii naraz, bo za dużo bym zdradziła.

~

Cały blog jest wsparty na twórczości J. R. R. Tolkiena. Nie jest jednak wierną kopią tego co wymyślił, ale własną historią w wykreowanym przez niego świecie.

Na początek może trochę... zlokalizuję wam miejsce akcji. 
Na chwilę obecną Cosette znajduje się w zapomnianym lesie przy morzu Rhûn. Stepy Rhûn znajdują się po wschodniej stronie Śródziemia.


Jednym słowem nikt się tam nie zapuszcza, bo to najbardziej... "złe" miejsca w na całej Ardzie; "wylęgarnia zła".

W tym miejscu pozwoliłam sobie na małą "niedorzeczność", bo elfy (dobre, pierwsze Dzieci Ilúvatara) nie zamieszkałyby w tak oblężonym przez nieprzyjaciół miejscu.

Historia elfów

Elfy zostały obudzone przez Ilúvatar w krainie zwanej Cuiviénen. Tam też znalazł ich, mających własny język i zwyczaje, jeden z Valarów: Oromë. Próbował namówić ich na opuszczenie ojczyzny i przybycie do Amanu. Część z nich udało się przekonać, ale niektórzy nie chcieli tego za nic zrobić, byli też tacy, którzy wahali się, ale w końcu zostali w Cuiviénen. Wtedy nastąpił podział elfów. Długo by się nad tym rozwodzić, ale w dużym skrócie: Eldarowie - ci, którzy poszli. Avari - ci, którzy nie poszli zobaczyć światła drzew. Ci, którzy szli, ale nie doszli do końca - Sindarowie. Ci, którzy w końcu tam doszli - Calaquendi. Ci co poszli, ale nie doszli, albo zostali - Moriquendi. To są podstawowe podziały elfów. Ja dołożyłam do nich jeszcze jedną grupę - Uiaquendi. Elfy, które nie mogły się zdecydować, ale chciały pójść. Było już za późno, ale w desperacji wyruszyły same z nadzieją odnalezienia Błogosławionego Królestwa. Było ich niewiele. Nie było im dane odnalezienie Zachodu, ale odnalezienie Rhûn. Wiele lat narażali życie, żeby odnaleźć pobratymców. Walka z dziwnymi stworzeniami i długa wędrówka bardzo ich zahartowała, ale pokochali to miejsce. Nie przypominało im niczego dotąd znanego i wydawało im się najpiękniejszym miejscem na ziemi. Ich język różnił się trochę od elfów z Amanu, ponieważ w czasie pobytu w ojczyźnie ich język rozwijała się nadal, ale w innym kierunku, niż język Calaquendi.
To do tych właśnie elfów trafili Cosette i Miguel. Nikt nie wie coby zrobili bez tego dziwnego szczepu, ale założę się, że nie dożyliby swojego spotkania.                               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz